Otwarte oczy mają dostrzec to, czego normalnie nie zauważamy, a jest na wyciągnięcie ręki.
Znajomy (wirtualnie) ksiądz opublikował wakacyjne zdjęcia znad Narwi. Do słownika przy okazji musiałem zajrzeć. Bo cóż to jest rzeka anamastozująca? Ciocia Wikipedia oczywiście przyszła z pomocą. Okazało się, że można prościej: płynąca wieloma korytami. Żeby podziwiać drugą taką trzeba jechać do Afryki. Gdzie? Na tacy nie będę wykładał. Szukajcie, a znajdziecie.
Przy okazji uświadomiłem sobie, że nie trzeba jechać w dalekie, obce strony, by podziwiać cuda natury. Dla przykładu okolica, gdzie mieszkam. Na przysłowiowy rzut beretem trzy rezerwaty. Gościąż z laminami dennymi; Błota Rakutowskie, nad którymi lęguje niemalże 130 gatunków ptaków; graniczące z parafialną łąką Olszyny Rakutowskie, chroniące olsy i łęgi jesionowo-olszowe. O siedmiu jeziorach na terenie parafii już nie wspomnę. Wielkością co prawda nie dorównują mazurskim, za to uroku nie można im odmówić.
By odkryć ukryte w zamieszkiwanej okolicy piękno trzeba rozwinąć w sobie zmysł obserwacji i ukształtować pewną wrażliwość. Odrobina wiedzy również jest przydatna. Choćby po to, by patrząc na gniazdo nie mylić remiza z wróblem. Albo wiewiórki z popielicą. Przed kilkoma dniami przebywający nad Jeziorem Skrzyneckim turyści zachwyceni byli wynurzającym się z jeziora łosiem. Gatunek opisany dobrze, ale była to samica. Czyli klępa. Łatwo rozpoznawalna ze względu na brak poroża. Podobnie z zamieszczonym na Facebooku zdjęciem bocianów. Cóż, nie podzieliłem zachwytu komentujących. Jeśli było zrobione w pod koniec czerwca może raczej budzić niepokój. Sejmikujące o tej porze samce to oznaka przyrodniczych anomalii. Powinny karmić młode, które jeszcze nie wyleciały z gniazda. Zrobiłem mały wypad po okolicy. Wszystko w porządku. Z tego wniosek, że właścicielka konta znalazła gdzieś zdjęcie zrobione na przełomie marca i kwietnia, gdy przygotowawszy gniazda samce gromadzą się na łąkach i czekają na samice (ostra czasem bywa walka), skopiowała i zamieściła w Internecie jako aktualne. Taki zachwyt na wyrost, z lekkim przekłamaniem.
Wrażliwość. Miejsce, gdzie człowiek się wychowuje jest ważne. Ale potrzebne są, zwłaszcza w dobie smartfonów, kształtujące ją ćwiczenia. Uczestnikom oaz na przykład proponuje się wyprawę otwartych oczu. Czyli wyjście w teren z jasno określonym celem. Przy czym niekoniecznie chodzi o poszukiwanie przygód. Otwarte oczy mają dostrzec to, czego normalnie nie zauważamy, a jest na wyciągnięcie ręki. W ubiegłym roku zaskoczyłem towarzyszy moich wędrówek, zatrzymując ich w środku lasu pod Gorcem i wskazując na całkiem świeże, odciśnięte w śniegu ślady wilka.
Bohater książki Ulricha Harbecke, proboszcz Hausner, stracił wiarę. By odzyskać duchową równowagę wyjechał w Alpy. Siedząc przed bacówką zwrócił się do krzątającej się przy niej kobiety: „Jak tu pięknie. Bo tu – odparła – nie ma rzeczy niepotrzebnych”.
Być może to piękno „na wyciągnięcie ręki” pozwoli nam odkryć iloma niepotrzebnymi rzeczami jesteśmy otoczeni, ile z nich stanowi przeszkodę na drodze do Boga i samego siebie. Dlatego nie martwiąc się o to, że wirus zablokował wyjazdy do Egiptu, unicestwił marzenia o wakacjach all inclusive, idźmy do pobliskiego lasu, usiądźmy nad brzegiem małego jeziora, zapatrzmy się… Dla wielu będzie to pierwszy krok na drodze odzyskiwania duchowej i psychicznej równowagi.
Suplement. Wieczorne rozmowy z cyklu: tu nie ma rzeczy niepotrzebnych:
To dołożę inna ciekawostkę. Jezioro znajduje się zaledwie 10 km od mojego domu. Unikat w skali europejskiej. Z jego dna można odczytać 12 tyś lat historii https://t.co/O9ZaGbGyWj pic.twitter.com/euvZqvFdEN
— W.Lewandowski ن (@LewandowskiW) 1 lipca 2020
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.