Zez zawieszenia broni i rozmów pokojowych kraj czeka klęska humanitarna na niebywałą skalę.
Pogarsza się sytuacja w etiopskim regionie Tigraj, gdzie ponownie doszło do eskalacji przemocy pomiędzy rebeliantami a rządem w Addis Abebie. Organizacje pomocowe działające w Etiopii są zgodne, że bez zawieszenia broni i rozmów pokojowych kraj czeka klęska humanitarna na niebywałą skalę.
W ciągu ostatnich tygodni rebelianci odnieśli liczne sukcesy i odzyskali większą część swojego regionu. W zeszłym miesiącu premier Etiopii Abiy Ahmed, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2019 roku, ogłosił jednostronne zawieszenie broni, gdy wojska rządowe opuściły stolicę regionu Mekelie w obliczu postępów Ludowego Frontu Wyzwolenia Tigraj. Rozejm został częściowo zaakceptowany przez rebeliantów, jednak wkrótce sam Abiy Ahmed go odwołał i zdecydował się przejść do kontrofensywy. Wsparły go trzy inne regiony, które postanowiły wzmocnić armię narodową na froncie zachodnim. Rebelianci zapowiadają, że nie złożą broni, a walki będą trwały, dopóki nie odzyskają całkowitej kontroli nad spornym terytorium.
Od wybuchu konfliktu osiem miesięcy temu zginęły tysiące ludzi, około dwa miliony zostało przesiedlonych, a ponad pięć milionów jest uzależnionych od pomocy żywnościowej. Konwoje humanitarne, o czym donosi ONZ, są blokowane przez władze Etiopii. Dodatkowo Amnesty International oskarża rządzących o aresztowanie setek etnicznych Tigrajczyków w stolicy kraju Addis Abebie, w tym dziennikarzy i aktywistów, z których część została dotkliwie pobita. „Nie ma już alternatywy dla pokoju. Kraj jest na skraju wytrzymałości, a ludzie umierają z głodu. To ostatni moment, żeby się dogadać” – mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim ambasador Zakonu Maltańskiego przy Unii Afrykańskiej, Paolo Borin.
Skutki dramatu humanitarnego będą odczuwalne przez długi czas.
„Znajdujemy się na etapie, na którym obie strony uległy silnej radykalizacji. Rozpoczęcie dialogu jest raczej sprawą odległą, ale prawdą jest również, że nie ma alternatywy dla pokoju. Kraj jest u kresu wytrzymałości, gospodarka, po latach dwucyfrowego wzrostu gwałtownie spada, inflacja jest bardzo wysoka, siła nabywcza się załamała, a inwestorzy uciekają. Społeczność międzynarodowa, która przez długi czas milczała, coraz głośniej krytykuje łamanie praw człowieka. Zawieszenie broni i pokój to warunki wstępne, aby kraj mógł powrócić na drogę rozwoju – uważa Paolo Borin. – Tymczasem brakuje wszystkiego: żywności, wody, elektryczności, komunikacji, paliwa, leków oraz środków znieczulających i dezynfekujących. Potrzebne są także schroniska dla setek tysięcy przesiedleńców błąkających się po całym kraju. Skutki tego dramatu humanitarnego będą niestety odczuwalne przez długi czas.“
Zakon Maltański w Etiopii skupia się na rozmowach z decydentami i nakłanianiu ich, aby dążyli do trwałego zawieszenia broni, ochrony życia i godności ludzkiej, zwłaszcza kobiet i dzieci, które najbardziej cierpią w tym konflikcie. Tworzy korytarze humanitarne, przez które pomoc trafia bezpośrednio do potrzebujących w Tigraj. Składają się na nią: żywność, woda i leki dla kilku tysięcy ludzi. „Zależy nam także na zabezpieczaniu infrastruktury, takiej jak: drogi, mosty i elektrownie, które będą niezbędne do odbudowy regionu, kiedy zakończy się konflikt” – wyjaśnia Paolo Borin. Zapewnia, że Zakon Maltański troszczy się także o ochronę miejsc kultu w Tigraj, bez względu na religię, do której one należą.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.