We Włoszech żyje 1 300 000 muzułmanów, którzy stanowią ponad dwa procent mieszkańców tego kraju. Mają do dyspozycji trzy meczety: w Katanii na Sycylii, w Segrate na przedmieściu Mediolanu i w Rzymie oraz 761 prowizorycznych miejsc modlitwy.
Przypomniał o tym niedawno katolicki dziennik „Avvenire” w recenzji książki włoskiego socjologa Stefano Allievi, wykładowcy Uniwersytetu w Padwie, zatytułowanej „La guerra delle moschee” (Wojna o meczety). Autor analizuje w niej stosunek mieszkańców różnych krajów europejskich do imigracji z krajów muzułmańskich, w tym przede wszystkim Włochów.
Allievi podkreśla, że muzułmanie zmuszani są do swoistego mimetyzmu: jeśli otrzymują zgodę na budowę świątyni, to zaleca się im, aby nie miała ona zbyt orientalnej architektury i by powstrzymali się od wystawienia minaretu.
Jednakże – jak twierdzi autor książki – za niechęcią wobec meczetów przemawiają głównie dwa powody. Jednym jest spadek wartości okolicznych domów, drugim nierealistyczna najczęściej obawa przed wzrostem przestępczości w okolicy.
W kilku jednocześnie przeprowadzonych atakach na północy kraju.
Na obchody 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego. Odbędą się one w Izniku niedaleko Stambułu.
Według śledczych pożar był wynikiem podpalenia dokonanego na zlecenie wywiadu Federacji Rosyjskiej.
Ryzyko, że obecne zapasy żywności wyczerpią się do końca maja.
Decyzja jest odpowiedzią na wezwanie wystosowane wcześniej w tym roku przez więzionego lidera PKK.
To efekt dwustronnych rozmowach ministerialnych w weekend w Genewie.