Lekarz rodzinny z Wielkiej Brytanii Richard Scott rozmawiał z pacjentem o Bogu. Generalna Rada Medyczna uznała to za… "molestowanie" i złamanie zasad etyki zawodowej. Został już ukarany naganą z wpisem do karty pracy. Mężczyzna zaskarżył tę decyzję do sądu.
– To, co się ze mną stało, jest niesprawiedliwe, chcę bronić wszystkich chrześcijan, którzy są dyskryminowani w pracy – podkreśla.
Wspomniana rozmowa miała miejsce w 2010 roku. Po wizycie u lekarza matka pacjenta oskarżyła go, że przy okazji wykonywania praktyki lekarskiej próbował narzucić jej synowi swoją religię. Dr Scott przekonuje, że najpierw spytał pacjenta, czy chce porozmawiać o chrześcijaństwie i przerwał dialog na ten temat, kiedy rozmówca go o to poprosił.
- Pacjent uważał, że jego przypadek jest kwestią wyłącznie medyczną, a ja odpowiedziałem, że być może nie tylko medyczną – opowiada lekarz. – To była dobrowolna rozmowa dwóch dorosłych ludzi – dodaje.
50-letni dr Scott, absolwent Cambridge i ojciec trójki dzieci, pracuje w zawodzie od 28 lat. Jest lekarzem w ośrodku medycznym Bethesda w Margate (hrabstwo Kent), w którym wszyscy lekarze otwarcie deklarują swoje chrześcijaństwo. Scott podkreśla, że omawiał sprawy wiary z tysiącami pacjentów, ponieważ jest przekonany, że w leczeniu ważny jest również "moment duchowy".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.