20-lecie wznowienia stosunków dyplomatycznych między Warszawą a Watykanem. Od ustanowienia nuncjatury w Warszawie w roku 1555 Polska dwa razy wznawiała kontakty ze Stolicą Apostolską. Pierwszy raz 90 lat temu, po zaborach i 20 lat temu po przemianach w roku 1989.
- Księże Arcybiskupie, te rozmowy oczywiście zmierzały do poprawienia stosunku Państwa do Kościoła, Kościoła do Państwa, a przynajmniej do uregulowania jakoś tych relacji. Wybór kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową był z pewnością momentem decydującego zwrotu, bo nikt się w Polsce tego, zwłaszcza ze strony władz, nie spodziewał. To właśnie z polecenia Jana Pawła II Ksiądz Arcybiskup organizował polską sekcję w watykańskim Sekretariacie Stanu. Jakie były jej zadania i czy chodziło również o nawiązanie stosunków dyplomatycznych?
Abp J. Kowalczyk: Proszę pamiętać, że strona watykańska już za Pawła VI była bardzo zainteresowana tym, ażeby zmierzać do nawiązania stosunków dyplomatycznych. Dlaczego? Dlatego, że kard. Wyszyński zbliżał się do 75 lat życia i trzeba było szukać następcy. Wówczas z ukończeniem 75 lat i przejściu w tak zwany stan biskupa-seniora tracił te wszystkie kompetencje, które miał, jako legat natus, jak często się mówiło. W związku z tym prymas miał zadanie przygotowania następcy. Ale kard. Wyszyński stawiał także swoje warunki i powiedział tak: Owszem, ja to zrobię, ale jeśli ma przyjść do Polski delegat Stolicy Apostolskiej, to w PRL-u muszą zostać spełnione warunki, które stawia Kościół lokalny, a więc musi być uporządkowana ustawowo sytuacja państwo-Kościół i musi być dokument o charakterze międzynarodowym, jakaś konwencja opracowana przez zespół do stałych kontaktów roboczych tak, ażeby można było podpisać jakiś rodzaj konkordatu, który wtedy nazywano konwencją. I nad tym się pracowało, aż do momentu wyboru Karola Wojtyły na Biskupa Rzymu.
Oczywiście, wracając do pytania, wybór Karola Wojtyły na Biskupa Rzymu był wydarzeniem szokującym nie tylko dla Polaków, ale dla całego systemu socjalizmu realnego, całej Europy i świata. Było tak z wielu powodów. Przede wszystkim było to odstąpienie od zasady, że po tylu stuleciach, kiedy Biskupami Rzymu byli Włosi, zostaje wybrany ktoś ze Słowian na tę funkcję. Ten Słowianin, 22 października 1978 r. na Placu św. Piotra, wygłosił pierwszą homilię na inaugurację swego pontyfikatu, kiedy to wypowiedział znamienne słowa, które były szeroko powtarzane: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. Te dwa sformułowania były bardzo wyraźnym przesłaniem i dla Polaków, i dla wszystkich ludzi, którzy żyli w systemie socjalizmu realnego: Nie należy się bać, trzeba być sobą, trzeba się zmagać o to, co jest naszym niezbywalnym prawem, o poszanowanie naszej godności; a Chrystus wie najlepiej, co jest w człowieku, więc trzeba Mu otworzyć drzwi.
Te słowa z Placu św. Piotra trafiły głęboko i szeroko. Sam byłem świadkiem, kiedy po ich wygłoszeniu pewien dziennikarz włoski, który komentował w telewizji tę wypowiedź Papieża, powiedział: „Dziś przemawiał nie kardynał krakowski, dziś przemawiał prawdziwy Papież”. To było bardzo wymowne i te słowa stanowią jak gdyby podstawową przesłankę dalszych relacji Ojca Świętego i nas, którzy z nim współpracowaliśmy, z władzami Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Pracowałem wówczas w Kongregacji do spraw Sakramentów. 18 października 1978 r. zostałem wezwany do Sekretariatu Stanu, ażeby tworzyć Sekcję Polską. Było to także dla mnie zaskoczenie, bo i tam gdzie pracowałem prawie 9 lat, zmieniła się sytuacja, jeśli chodzi o moje zainteresowania, moją pracę. Teraz trzeba było się całkowicie przestawić, a pracy było ogromnie dużo, bo Ojciec Święty powiedział jasno, że wszystko to, co dotyczy Polski, trzeba nie tylko kontynuować, ale zorganizować i ściśle z nim współpracować. Ojciec Święty, jak wiadomo, pisał wszystko po polsku, myśmy musieli tłumaczyć. Mówię „my”, bo później doszedł mój kolega a obecnie biskup, Tadeusz Rakoczy, były dwie siostry. I pracowaliśmy nie licząc czasu, ale z całym oddaniem, żeby pomóc Ojcu Świętemu na tyle, na ile będzie to potrzebne. Przecież wszystkie encykliki, wszystkie homilie, które pisał po polsku, myśmy je później dopracowywali przekazując do innych sekcji tak, żeby każda miała je w swoim języku i żeby miały końcowy szlif i kształt.
To była jedna z takich ogromnie ważnych funkcji. Następną była wszelka korespondencja urzędowa przychodząca od władz państwowych, czy kościelnych. Myśmy tą korespondencją musieli się zająć i rozpracowywać w uzgodnieniu z Ojcem Świętym, dawać odpowiedzi. Czasem Ojciec Święty sam osobiście je pisał, my przepisywaliśmy na maszynie i dawaliśmy Papieżowi do podpisania. Następnym zadaniem była publikacja wszystkich dzieł Karola Wojtyły sprzed wyboru na Papieża. To była ogromna praca. Przy pomocy Libreria Editrice Vaticana udostępnialiśmy innym wydawnictwom te książki do tłumaczenia i wydawania, a fundusz, jaki z tego powstał, szedł na cele dobroczynne Ojca Świętego.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.