Reklama

Potrójna rocznica

20-lecie wznowienia stosunków dyplomatycznych między Warszawą a Watykanem. Od ustanowienia nuncjatury w Warszawie w roku 1555 Polska dwa razy wznawiała kontakty ze Stolicą Apostolską. Pierwszy raz 90 lat temu, po zaborach i 20 lat temu po przemianach w roku 1989.

Reklama


Podkreślam to, bo często w Polsce mówi się na przykład, że wchodzące teraz zarządzenie związane z pielgrzymkami, dla których muszą się kształcić przewodnicy, jest naruszeniem konkordatu. Bardzo przepraszam, byłoby naruszeniem konkordatu, gdyby zabroniono pielgrzymek, bo to byłoby naruszeniem wolności religijnej; natomiast czy mają być znaki drogowe, czy mają być po drodze toalety, czy mają być ludzie, którzy znają się trochę na znakach drogowych, na technice prowadzenia pielgrzymki – to wszystko jest sprawa wewnętrzna i każde państwo ma prawo to regulować. Czy za darmo, czy za opłatą, to jest inna sprawa. Protestowali w Polsce, że opłaty były wygórowane. Państwo podeszło do tego w sposób wyrozumiały, ale nie mówmy, że jeżeli jest zarządzenie, iż trzeba wykształcić przewodników, to jest to naruszanie konkordatu. To jest absolutne niezrozumienie idei konkordatu.

- Księże Arcybiskupie, po tej reformie w Polsce przybyło nam diecezji. Z jednej strony ludzie mieli znacznie bliżej do katedry, biskupowi było bliżej do ludzi. Czy po 17 latach, jak patrzymy na tę reformę, można mówić, że spełniła ona swoje zadanie? Czy jej duszpasterskie cele zostały osiągnięte?

Abp J. Kowalczyk: Powstało 15 nowych metropolii, plus jedna greckokatolicka i ordynariat polowy. W sumie mamy 44 diecezje łacińskie plus jeden ordynariat polowy oraz jedną metropolię greckokatolicką, a wniej dwie diecezje – to jest wielka sprawa. Powstanie nowych prowincji kościelnych miało taki cel, żeby problemy kościelne, charakterystyczne dla danego regionu, można było omawiać na wspólnych, metropolitalnych spotkaniach. Także kandydatów na biskupów można przedstawiać na szczeblu metropolitalnym. Dopiero potem odbywa się konferencja na wyższym szczeblu, kiedy to dyskutowane są sprawy omówione wcześniej w prowincjach kościelnych. Ta decentralizacja jest ogromnym ułatwieniem, żeby lepiej zmierzyć się z problemami duszpasterskimi w całej Polsce i pracujemy nad tym dalej, żeby te konferencje biskupie w wymiarze prowincji nabierały żywotności, żeby stało się to praktyką umocowaną już w tradycji.

Z tym nie jest tak źle, ale jeszcze nie jest to wypracowane do końca. Natomiast podstawowa sprawa, która wynika z reformy struktur administracyjnych w Polsce to ta, że biskup ma o wiele łatwiejszy kontakt z wiernymi i odwrotnie. Dawniej trzeba było przejechać ogromny teren. Przecież dawna diecezja warmińska terytorialnie pokrywała się z obszarem Ziemi Świętej, jeśli chodzi o wielkość. Jakże ten jeden biskup mógł objąć całość, administrować sakramenty itd. Chodzi następnie o liczbę powołań. Okazuje się, że podzielone dzisiaj diecezje mają tę samą liczbę powołań, jak wówczas jedna w całości miała sama. Jest więc wiele korzyści. Do tego dochodzi możliwość łatwiejszego rozwiązania całego szeregu problemów dotyczących parafii, czy dekanatów, łatwy jest kontakt z biskupem, z kurią; można tam przyjechać rano, w południe wrócić do domu na obiad i w międzyczasie załatwić sprawy. I odwrotnie: biskup może do każdego zakątka diecezji dojechać w każdej chwili i wrócić tego samego dnia.

Z tego punktu widzenia na pewno jest duży sukces: lepsza znajomość ludzi, parafii, także różnych problemów i trudności, jakie są w poszczególnych regionach i sprawniejsza pomoc charytatywna. Dzisiaj na przykład w diecezji tarnowskiej – niedawno czytałem w internecie – bp Skworc natychmiast pojechał na tereny dotknięte powodzią i w ciągu krótkiego czasu pierwsza pomoc przyszła ze strony diecezjalnej Caritas. To jest właśnie m.in. skutek tego podziału administracyjnego i życzymy sobie, żeby w przyszłości inwencja poszczególnych diecezji, kapłanów rosła i żeby ta nowa struktura przyczyniała się do lepszego budowania wspólnoty Kościoła partykularnego.

- Przypomnijmy, że nasza rozmowa z Księdzem Arcybiskupem Nuncjuszem jest prowadzona 20 lat od wznowienia stosunków dyplomatycznych między Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską. Dodajmy, że te 20 lat wznowionych stosunków to zarazem 20 lat dyplomatycznej posługi Księdza Arcybiskupa. Na koniec jedno pytanie, może trochę bardziej osobiste: czy ta trudna praca może być nagrodą?

Abp J. Kowalczyk: Ojciec Święty powierzył mi to zadanie, ja odpowiedziałem Fiat voluntas Tua. To jest moje hasło i zawołanie biskupie, bo pojmowałem to w tych kategoriach, że Ojciec Święty, który ma Ducha Bożego, który jest odpowiedzialny za Kościół, jeżeli mnie to powierza, to ja przyjąłem to tylko w duchu posłuszeństwa z przekonaniem wyrażonym w tym haśle. Dzisiaj z perspektywy czasu doceniam intuicję Ojca Świętego. Jeszcze raz powtarzam: wiele problemów mogłoby powstać, gdyby energiczny i bojowy obcokrajowiec zaczął pouczać Polaków bez cnoty roztropności, bądź nadużywając jej, czy też mówiąc z piedestału wielkiego nauczyciela. Polacy mają swoją mądrość. Słowianie, ci, których kiedyś nazywano barbari, umieją czytać, pisać i myśleć. Trzeba o tym wiedzieć i trzeba z nimi współpracować w sposób umiejętny, przekonywujący, a nie dyktatorski.

Myślę, że w tym względzie zrobiliśmy dosyć dużo. Nie mam wyrzutów sumienia, że woli Ojca Świętego nie spełniłem. Oczywiście można było pewne rzeczy lepiej rozwiązać, ale któż może dzisiaj powiedzieć, że wszystko zrobił idealnie? Natomiast jedna z bolesnych spraw, o której muszę powiedzieć, to jest to, że w Polsce odczuwa się jakąś przedziwną tendencję. Są pewne siły (ja ich nie będę tu definiował), które by chciały jak najszybciej zamknąć rozdział pontyfikatu Jana Pawła II. Teraz jest np. wielki kult Dalaj Lamy. Nie wiem, czemu to służy, bo my szanujemy Dalaj Lamę, ale dla nas postacią, która prowadziła i prowadzi naród polski jest Jan Paweł II. Dalaj Lama niech będzie szanowany, ale jego ojczyzna jest w Tybecie, jego ojczyzna i szerokość geograficzna jest azjatycka. Tu ma moralne wsparcie i niech to wystarczy. Nie zastępujmy Jana Pawła II żadnym Dalaj Lamą, czy jakimś innym „bamą”!

Dla nas Jan Paweł II jest nauczycielem na stulecia, nie pomniejszajmy jego nauczania i jego osobowości. A pomniejszamy je także przez to, że atakujemy jego współpracowników. Dzieje się to w sposób perfidny, bezmyślny, nieuczciwy, pozbawiony jakiegokolwiek kryterium sumienia. To jest rzeczywiście hańba dla tych, którzy to czynią. Bo ja znam ludzi, którzy z całym oddaniem służyli Ojcu Świętemu nie bacząc na to, czy tracą zdrowie, czy zarywają sen, czy marnują czas. Chodziło o to, ażeby tego Polaka, który „zamącił” (pozytywnie) i w Kościele, i w świecie, wspomagać i żeby to, co zrobił przynosiło jak najlepsze owoce. Natomiast wszyscy ci, którzy zmierzają pośrednio, czy bezpośrednio do pomniejszenia tego nauczania, czy też misji Jana Pawła II, niech zrobią rachunek sumienia. Niech się wezmą do pozytywnej, konstruktywnej pracy, nie tylko nad sobą, ale nad dziełami, które są im bliskie i niech za przykładem Jana Pawła II wnoszą pozytywny wkład w budowanie Ojczyzny i Kościoła. I niech nie usiłują budować własnej wielkości na pomniejszaniu tego pontyfikatu, bo taka wielkość ma bardzo krótkie nogi i zdana jest wcześniej czy później na ośmieszenie i kompromitację historyczną.

Rozm. J. Polak SJ

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

TAGI| WATYKAN

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Piątek
rano
4°C Piątek
dzień
4°C Piątek
wieczór
2°C Sobota
noc
wiecej »

Reklama