20-lecie wznowienia stosunków dyplomatycznych między Warszawą a Watykanem. Od ustanowienia nuncjatury w Warszawie w roku 1555 Polska dwa razy wznawiała kontakty ze Stolicą Apostolską. Pierwszy raz 90 lat temu, po zaborach i 20 lat temu po przemianach w roku 1989.
Następnie było omawianie z władzami PRL-u wszystkich problemów związanych z podróżami Ojca Świętego do Polski. To nie było tak, że przywozili nam z Warszawy jakiś program do realizowania. Nie. To Papież jechał jako gość i stawiał swoje warunki. Na przykład: nie pojedzie do Polski, jeżeli nie spotka się z Wałęsą. Ja to powiedziałem: proszę to przemyśleć i przestudiować, ale musi być to spotkanie. Przecież wiadomo, że to było w stanie wojennym. Walka była ogromna, gdy chodzi o program. Gdy przyjeżdżał do Rzymu Wałęsa, myśmy zrewolucjonizowali program jego pobytu, bo były pogłoski, że może się stać coś dla niego niedobrego poprzez takie czy inne czynniki czy siły. Jego spotkanie z Ojcem Świętym było udane.
To samo było, jeśli chodzi o przyjazdy Jaruzelskiego. Ojciec Święty kochał Polskę i kiedy wprowadzono stan wojenny, kiedy ten naród został tak upokorzony, Papież szukał drogi, ażeby wyprowadzić ten naród z impasu. Przyjął Jaruzelskiego i wypowiedział ogromnie ważne słowa. Ale zarazem chciał, żeby Polska zaistniała jako kraj na drodze odnowy, wychodzenia z impasu. Myśmy nad tym wszystkim, nie chwaląc się, pracowali. I tylko Bogu dziękujemy za to, że dał nam taką możliwość wspomagania Ojca Świętego, które zrodziło owoce. One dzisiaj dojrzewają, należy je dalej rozwijać, siać ponownie i tworzyć nową rzeczywistość społeczną. Tym niemniej, gdy chodzi o wkład i pracę w wychodzenie ze stanu wojennego, w przemiany społeczne, w to wszystko, co było we wszystkich podróżach Ojca Świętego, ja to wszystko przygotowywałem nie tylko od strony kalendarzowej, ale też od strony treści, które były omawiane z Ojcem Świętym. Wszystko musiało być przez Sekcję Polską przygotowane, przepisane, dopracowane. Ojciec Święty był istotnym autorem tekstów, ale ileż było dodatkowej pracy, którą myśmy musieli włożyć, żeby te teksty miały ostateczny wygląd! Jeżeli tego ktoś nie wie, albo ma na ten temat inne pojęcie, to jego sprawa – nie będę nikogo tutaj usposabiał, żeby zmieniał zdanie, natomiast my prawdę obiektywną znamy.
Dalej chcę powiedzieć, że nigdy by nie doszło do nawiązania stosunków dyplomatycznych z Polską za Jana Pawła II, gdyby nie nastąpiła zarysowana już wcześniej droga zmiany systemu politycznego, gdyby „Solidarność” nie została zrehabilitowana. Kiedy system polityczny wyraźnie zmierzał ku upadkowi, w tym czasie pracowano w Polsce nad ustawą o stosunkach państwo-Kościół, która została przyjęta 17 maja 1989 r. Ale wcześniej było także przygotowywanie konwencji, nad którą pracowała komisja mieszana. Pracę nad nią rozpoczęto w 1987 r., a już w 1988 r. została parafowana przez mieszaną komisję w Polsce i przesłana do Stolicy Apostolskiej celem naniesienia uwag i dalszego procedowania.
Nie ukrywam tego, że to ja miałem zadanie powiedzieć polskim przedstawicielom (nazwiska ówczesnego ministra spraw zagranicznych nie wspomnę), że konwencja nie będzie podpisana. Powiedziałem wówczas, że warunek kard. Wyszyńskiego, który jest bardzo ceniony, już spełnił swoją rolę, ale ponieważ zbliża się moment nawiązania stosunków dyplomatycznych z Polską, praca nad konwencją będzie się odbywała już w innej sytuacji politycznej, na miejscu, z udziałem nuncjusza i celem jej będzie dopracowanie umowy już w nowych warunkach. – „A tak? To Stolica Apostolska odstępuje od tego warunku?” Nie odstępuje, powiadam, podtrzymuje go, tylko przenosi czasowo termin jego realizacji, kiedy już można będzie rozmawiać na miejscu i dopracowywać, bo to wszystko, co zostało napisane w Polsce przez was i waszych współrozmówców nosi jednak cechy i znamiona ducha systemu, a my chcemy, żeby to było trochę szersze.
Przyjęli to z pewnym zażenowaniem. Powiedzieli, że czekają na przybycie nuncjusza apostolskiego i żeby był dziekanem korpusu dyplomatycznego. Bardzo władzom na tym zależało i to do tego stopnia, że poproszono ambasadora Maroka, który wówczas był dziekanem korpusu dyplomatycznego, żeby zrezygnował, bo po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Świętą przyjdzie nuncjusz i to on będzie dziekanem.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.