O jakościową zmianę w podejściu do dyskusji i sporów odnoszących się do kwestii etycznych zaapelowali polscy teolodzy moraliści w specjalnym apelu skierowanym do mediów.
6. Wśród próśb, jakie kierujemy w naszym apelu, nie może zabraknąć i tej, żeby odnieść się ze szczególnym szacunkiem do dziedzictwa, jakie zostawił nam Ojciec Święty Jan Paweł II w swoim nauczaniu. Był konsekwentny w głoszeniu moralnego przesłania Kościoła także wtedy, gdy budziło ono sprzeciw. Był bezkompromisowy w głoszeniu niezmiennej nauki Ewangelii. A jednocześnie tak bardzo rozumiał człowieka i nigdy nikogo nie odtrącał; nie odrzucał także tych, którzy nie do końca przyjmowali Jego naukę, albo wprost się jej przeciwstawiali. Nigdy jednak nie rezygnował z prób przekonywania, zwłaszcza młodych ludzi, by w pełni i konsekwentnie opowiedzieli się po stronie Chrystusa i Jego Ewangelii. Z szacunkiem i podziwem przyjmowaliśmy dojrzałość znakomitej większości polskich dziennikarzy, którzy potrafili otworzyć się na osobę Ojca Świętego w czasie, kiedy dobiegało do końca Jego ziemskie pielgrzymowanie, kiedy w polskiej rzeczywistości musieliśmy się wszyscy uporać z myślą, że już Go nie będzie z nami w doczesności, w obliczu ciągle nowych wyzwań, jakie niesie ze sobą świat współczesny. Widzieliśmy w tym także pragnienie jakiegoś wyrazistego autorytetu moralnego: dla jednych był to wprost autorytet świętości, dla innych - spotkanie z jakąś niezłomnością, wobec której trudno przejść obojętnie. Czy jednak, ośmielamy się pytać wprost, ten szacunek dla Ojca Świętego nie oznacza także uszanowanie Jego nauczania? Nie chodzi o to, by je bez zastanowienia przyjmować, a tym mniej komukolwiek narzucać. Chodzi jedynie o to, by mogło ono po prostu zaistnieć w mediach i to nieprzykrojone do naszych - niekiedy nazbyt przyziemnych - celów i już podjętych działań. Nauczanie moralne Papieża naprawdę na to zasługuje, by o nim rozmawiać poważnie, zwłaszcza że posługuje się On argumentacją nie tylko wąsko religijną (teologiczną), ale także - jako dawny profesor etyki filozoficznej - odwołuje się do tego wszystkiego, co płynie z ludzkiego rozumu, zdolnego do odkrycia i przyjęcia prawdy. Fascynacja osobą staje się pusta, a niekiedy nawet faryzejska, jeśli za nią nie idzie przynajmniej próba zrozumienia tego, co ta osoba głosi, co uważa za najważniejsze w życiu ludzkim. Czyż nie brzmią dziś proroczo słowa, które Jan Paweł II wygłosił jeszcze jako krakowski Kardynał podczas rekolekcji w Watykanie w 1976 roku? Mówił tam o tym, jak media odnoszą się do nauki Chrystusa, a my możemy te słowa odczytać przez analogię jako odniesienie do nauczania papieskiego: "Jest też na pewno w tym świecie olbrzymi ładunek wiary, duży margines wolności dla posłannictwa Kościoła. Choć tylko margines. Wystarczy przyjrzeć się głównym tendencjom, jakie dominują w środkach przekazu, wystarczy zwrócić uwagę na to, o czym milczą, i na to, o czym mówią najgłośniej. Wystarczy posłuchać, czemu najbardziej się sprzeciwiają, żeby zobaczyć, że tam nawet, gdzie akceptują Chrystusa, równocześnie sprzeciwiają się Chrystusowi w tym, co należy do całej prawdy Jego Osoby, Jego posłannictwa, Jego Ewangelii. Chcieliby Go "dokroić", dostosować do swojej miary: do miary człowieka ery postępu i programu współczesnej cywilizacji, która jest programem konsumpcji środków, a nie stawiania transcendentnych celów. [...]. Ten sprzeciw wobec Chrystusa, który idzie często w parze z powoływaniem się na Chrystusa - a więc czynią to także ci, którzy zwą się Jego uczniami - jest szczególnym symptomem czasów, w których żyjemy" ("Znak sprzeciwu". Paris 1980 s. 183).
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.