19 października 1984 roku funkcjonariusze SB zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę, kapelana "Solidarności".
1. Jako zupełnie absurdalną odrzucić można hipotezę samodzielnego działania czterech oskarżonych. Ta wersja była jednym z elementów propagandowej oprawy procesu toruńskiego. Jednak działanie niezależnej grupy w takiej strukturze, jak komunistyczne MSW, można włożyć między bajki. Wszyscy niewątpliwi mordercy byli doświadczonymi, sprawdzonymi - i ciągle sprawdzanymi - funkcjonariuszami SB. Przed, po i w trakcie swego działania utrzymywali kontakty z kolegami i zwierzchnikami. O kontaktach tych niewiele wiadomo - poza tym, że były. Wersja samodzielnego działania także dlatego nie nadaje się do poważnego rozważania, że nie mają większego sensu ewentualne uzasadnienia "samodzielności" czterech esbeków. Odrzucić należy opowieści, których nie szczędzą nam sprawcy, jakoby nie chcieli zabić księdza ani w ogóle nikogo. Przeczą temu staranne przygotowania, imponująca kolekcja zgromadzonych przez nich narzędzi zbrodni, sam sposób działania, wreszcie - wspomniane parokrotnie worki z kamieniami, których jedynym racjonalnym przeznaczeniem jest topienie ofiar, jeszcze żywych lub już martwych. 2. Równie niedorzecznie brzmią tłumaczenia, jakoby esbecy załatwiali osobiste porachunki - patrz: kontrolowany wybuch nienawiści Piotrowskiego na procesie toruńskim - albo też chcieli się zasłużyć przed zwierzchnikami bez ich wiedzy. MSW nie było miejscem działania "samotnych jeźdźców", terror komunistyczny nigdy nie był ani ślepy, ani chaotyczny, lecz starannie zorganizowany, przemyślany i kierowany. Prywatna zemsta mogła się zdarzać w latach 40., ale nie w "uporządkowanych" latach 80. Podobnie wersja "samodzielnej zasługi" nie mieści się zupełnie w logice działania resortu - tam awansowano za akcje uzgodnione ze zwierzchnikami. Warto uprzytomnić sobie, jak wysoką pozycję zajmował Grzegorz Piotrowski w hierarchii SB. "Naczelnik jednego z wydziałów" brzmi myląco - sprawia wrażenie jakiegoś niezbyt ważnego biurokraty. Tymczasem główny zabójca księdza był w chwili zbrodni jedną z kilku najważniejszych osób w pionie "wyznaniowym" MSW, zapewne trzecią - po gen. Zenonie Płatku, dyrektorze Departamentu IV i płk. Adamie Pietruszce, wicedyrektorze tego departamentu. Do czasu zatrzymania zdążył kierować dwoma najważniejszymi wydziałami Departamentu IV: I - zajmującym się klerem, hierarchią oraz centralnymi i diecezjalnymi instytucjami kościelnymi (innymi słowy, całym Kościołem prócz zakonów i organizacji laikatu, którymi zajmowały się odrębne wydziały), oraz VI - koordynującym działalność dezintegracyjną.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.