„Stany Zjednoczone i Kuba powinny w dialogu osiągnąć kompromis, by zakończyć prawie 50-letnią wrogość, która spowodowała cierpienie wielu osób w obu krajach” – zaapelowali amerykańscy biskupi kontynuujący wizytę na wyspie.
Obecność gości z Ameryki jest znakiem odwilży i nadzieją na zakończenie embarga nałożonego na karaibski skansen komunizmu.
„Do pokonania jest wiele zaszłości historycznych, które nagromadziły się przez wieloletni brak zaufania po obu stronach” – stwierdził bp Thomas Wenski. Ordynariusz Orlando na Florydzie wyraził nadzieję na poprawę relacji między krajami, w których żyje wiele kubańskich rodzin cierpiących z powodu rozłąki. Amerykańska delegacja rozmawiała wczoraj z przewodniczącym parlamentu Kuby Ricardo Alarconnem. Był to najwyższy dotychczas przedstawiciel kubańskich władz, z którym się ona spotkała.
Towarzyszący biskupom o. Andrew Small OMI zachęcił, by we wzajemnych relacjach stosować taktykę małych, ale odważnych kroków. „Dalsza izolacja wyspy nie doprowadzi do zmiany” – dodał. USA i Kuba zerwały relacje dyplomatyczne, dlatego w Hawanie nie ma nawet amerykańskiej ambasady. Stany Zjednoczone w 1962 r. nałożyły embargo na ten kraj po rewolucyjnym zwycięstwie Fidela Castro. Rząd amerykański zakazał swoim obywatelom nawet przesyłania pieniędzy na Kubę i podróżowania tam, choć z Florydy do wybrzeża kubańskiego jest niespełna 150 km. Z kolei reżim Castro nadal przetrzymuje więźniów politycznych i nie przestrzega podstawowych praw człowieka.
Kościół, po zwycięstwie rewolucji i w rozkwicie komunizmu na tej karaibskiej wyspie, przeżył wiele prześladowań. Sytuacja wiernych zmieniła się dopiero po wizycie Jana Pawła II w 1998 r.
Światowy Dzień Ubogich. W tym roku obchodzony pod hasłem "Ty jesteś moją nadzieją".
Prace te były częścią Watykańskiej Wystawy Misyjnej w 1925 roku.
Było to pierwsze od dawna przechwycenie statku na w tym rejonie.
Ustalono, że zobowiązania budżetowe wyniosą 192,8 mld euro, a płatności 190,1 mld euro.
Dzięki jego przyjacielowi i mojemu przyjacielowi, wspólnemu znajomemu, poparłem go.