Złośliwi mówią, że dawniej, by sprawdzić jaka jest pogoda, człowiek wyglądał przez okno, a dziś włącza telewizor albo wchodzi do internetu. Jest w tej opinii nieco przesady, ale obrazuje pewną prawidłowość. Słabo wychodzi nam odbieranie rzeczywistości takiej, jaka jest naprawdę. Łatwiej przyjmujemy świat wykreowany przez innych.
Raz po raz w dyskusjach dotyczących rozliczenia minionych kilkudziesięciu lat w Polsce pojawia się temat przebaczenia i pojednania.
„Ekumenizm nie może być drogą gładką jak asfalt, która prosto jak świeca prowadzi do celu. Na tej drodze są góry i doły, często pojawiają się wyboje i uderzenia" - powiedział kardynał Karl Lehmann komentując swój sprzeciw wobec interkomunii między katolikami a protestantami, do której mogłoby dojść podczas ewangelickiego zjazdu Kościołów w Kolonii na początku czerwca.
Kościół jest instytucją bosko-ludzką i od początku potrzebował czegoś w rodzaju zespołu interwencji kryzysowej, aby radzić sobie z doczesnymi problemami wynikającymi z ludzkiej słabości i grzeszności.
Trzeba było poważnej zapaści w polskiej transplantologii, aby media zrozumiały, że potrzebna jest kompletna zmiana myślenia o tym, czym jest zgoda na pobranie narządów.
Dla kogo są kazania? Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista: dla tych, którzy kazań słuchają. Sęk w tym, że nie zawsze to rozumiemy.
Nasuwa się pytanie, czy w ten sposób posłowie, zabiegając o pomoc z wysoka, nie zwalniają się od tego, co jest ich pierwszym obowiązkiem i będą czekać na cud?
Ludzie uświadomili sobie, że dziecko niezależnie od wieku jest człowiekiem.
Nie tylko profesor Julian Auleytner z Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej mówi, że sytuacja pracujących matek jest niedobra.
Tak nie wolno. Nie wolno traktować drugiego człowieka instrumentalnie, także dla promowania słusznych idei.